Czy można i czy warto oszczędzać na jedzeniu? Według nas lepiej po prostu go nie marnować. To o wiele łatwiejsze niż się wydaje. Zobaczcie jak nie marnować jedzenia i uniknąć częstych błędów, żeby jak najszybciej dojść do celu – czyli zdrowo się odżywiać i nie wydawać za dużo.
Jak nie marnować jedzenia?
Powstało już bardzo dużo wpisów i poradników, które mówią o tym jak oszczędzać na jedzeniu. Niektóre rady są bardzo dobre (np. „planuj posiłki”, „rób zakupy z listą” – jak najbardziej tak!), inne ciut gorsze (w stylu: „zamiast lunchu jedz kanapki”- no cóż, to nie jest dobra dieta). Według nas nie chodzi o to, by na jedzeniu oszczędzać, ale po prostu go nie marnować.
Tylko wtedy możemy pogodzić dwa cele:
- nie wydawać zbyt wiele na posiłki
- jednocześnie smacznie i zdrowo jeść
Jak nie oszczędzać na jedzeniu?
Co z tego, że najwięcej na jedzeniu zaoszczędzimy wciągając przez tydzień pomidorową, albo przechodząc na dietę kanapkową. Niby od tego nie umrzemy, ale trudno nazwać to zbilansowaną dietą. Niektóre oszczędności mogą być tylko pozorne – np. kiedy kupujemy słabej jakości gotowce. W rzeczywistości domowe odpowiedniki mogą być dużo tańsze, a do tego zdrowsze – bo bez sody i innych „ulepszaczy”.
Do tego jedzenie to przecież jedna z największych przyjemności w życiu, trochę szkoda z niej rezygnować, ograniczając menu. Z drugiej strony jedzenie jest coraz droższe i stanowi istotną część budżetu przeciętnego gospodarstwa domowego. Dlatego, według nas właściwie postawione pytanie (zamiast jak oszczędzać na jedzeniu) to: jak nie marnować jedzenia. Jeśli na nie odpowiemy, oszczędności przyjdą same.
Polak wyrzuca ziemniaki i pieczywo
Polacy są specjalistami w dziedzinie marnowania jedzenia. Pod względem wyrzucania żywności do śmieci zajmujemy 5 miejsce w Unii Europejskiej (według Eurostatu). Co piąty Polak wyrzuca jedzenie do śmieci raz w tygodniu! Najczęściej wyrzucamy: pieczywo, ziemniaki, wędliny, warzywa i owoce. Też tak robicie? My marnowaliśmy dużo jedzenia. Dopiero sprzątając lodówkę odkrywaliśmy zapomniane, nadpsute warzywa, wyschnięty ser czy obiad sprzed trzech dni – wspomnienia chaotycznych zakupów robionych „na głodniaka” i bez listy.
Sprawdź ile wydajesz na jedzenie
Gdy zaczęliśmy bardziej szczegółowo ogarniać nasz domowy budżet i zastanawiać się dlaczego, mimo niezłych zarobków i braku większych wydatków, tak mało udaje nam się zaoszczędzić, okazało się, że w dużej mierze pogrążają nas nierozsądne wydatki na jedzenie. Teraz, dzięki cotygodniowemu planowaniu menu i gotowaniu w domu, zdecydowanie więcej odkładamy, choć dużo lepiej i zdrowiej się odżywiamy (i lepiej się czujemy). Na koniec tygodnia nasza lodówka świeci pustką i jest gotowa by włożyć do niej świeże produkty.
Dojście do tego momentu zajęło nam sporo czasu (bo z natury jesteśmy rozrzutni, bywamy leniwi i chaotyczni). Ale skoro nam udało się przestać marnować jedzenie, to każdy może. Oczywiście jeśli chce.
Jak nie marnować jedzenia – 7 kroków
Krok 1. Uświadom to sobie
Z niemarnowaniem żywności jest jak z oszczędzaniem. Wszystko zaczyna się w głowie. Bez odpowiedniego nastawienia i gotowości do zmian raczej się nie uda. Nas motywują dwie rzeczy:
- Środowisko naturalne. Chcielibyśmy, żeby nasz 9-miesięczny synek mógł oddychać czystym powietrzem, jechać na wakacje nad czyste jezioro, chodzić po pięknym lesie. Ale jeśli nic się nie zmieni, jego codziennością będzie smog i chodzenie w maseczce. Istnieje wiele powodów zanieczyszczeń naszej planety. Produkcja żywności jest niestety jednym z nich. Jedzenie, które kupujemy w sklepie to przecież produkcja, opakowanie, transport, energia i odpady przemysłowe. Jak wyliczyła Federacja Polskich Banków Żywności, kanapka z serem wyrzucona do kosza to aż 90 litrów zmarnowanej wody (tyle było potrzeba do jej produkcji), kilogram ziemniaków to aż 300 litrów, a kilogram wołowiny – od 5 to 10 tysięcy litrów wody. Produkcja żywności wymaga także energii w postaci paliw i prądu i oznacza emisję dwutlenku węgla w dużych ilościach.
- Jeśli to nie robi na Was wrażenia, pomyślcie o oszczędnościach. Czy zdarzyło Wam się kiedyś wyrzucić do śmieci pieniądze? Nawet jakieś drobne – np. 50 groszy albo 2 złote? Albo chociaż pięciogroszówki, które zajmują miejsce w portfelu? A może raz w miesiącu lub raz na dwa przykładacie kartę zbliżeniową do terminalu w sklepie, płacicie 50 zł, ale nie zabieracie zakupów? Te pytania wydają Wam się pewnie absurdalne. No to uświadomcie sobie, że jedzenie to też pieniądze. Każda zmarnowana żywność to właśnie Wasza ciężko zarobiona kasa, która niezauważenie, małym ale wartkim strumykiem wypływa z Waszych portfeli.
Krok 2. Nie oszczędzaj na jedzeniu, tylko go nie marnuj
I znowu wracamy do nieszczęsnej diety kanapkowej. Codzienne wcinanie pieczywa, zwłaszcza w pewnym wieku, nie wychodzi na dobre. A do tego jest smętne i nudne. No i trudno najeść się kanapką. Zamiast iść na łatwiznę i codziennie wcinać bułę z wędliną, wykorzystajcie trochę kulinarnej wyobraźni i zacznijcie w pełni wykorzystywać jakościowe jedzenie. Wtedy okaże się, że nie jest takie drogie.
Pierwszy krok to regularne sprawdzanie lodówki – które produkty zaraz stracą ważność, co mamy, a co trzeba dokupić by ze składników, które już są powstało jakościowe jedzenie.
Na przykład resztki wędliny lub sera możecie wrzucić do domowego calzone, a warzywa do muffinów. Czerstwy chleb można bez problemu zamienić we francuskie tosty (idealne na śniadanie) lub szarlotkę z chleba (deser, którego nie powstydzi się żadna gospodyni domowa). Dzięki temu nic się nie zmarnuje, a do tego zyskacie pożywne i pyszne posiłki.
Jeśli brakuje Wam pomysłów na wykorzystanie resztek – skorzystajcie z pomocy innych – choćby z naszego bloga. Sprawdźcie jakie cuda można zrobić z resztek kurczaka lub czerstwego chleba.
Zapraszamy Was też do grupy, którą założyliśmy na facebooku – Kuchnia Zero Waste, w której kilkaset osób wymienia się patentami na ekonomiczną kuchnię i zagospodarowanie resztek.
Krok 3. Rób rozsądne zakupy
Najlepszy sposób na resztki to rozsądne zakupy. Co to oznacza? Przede wszystkim chodzi o to, aby nie kupować za dużo. Prawie wszyscy mamy tendencję do kupowania zbyt wiele i trudno się temu dziwić. Specjaliści od marketingu i sprzedaży dwoją się i troją, żeby zachęcić nas do napakowania koszyka produktami, które nie koniecznie są nam potrzebne (kupujemy coś bo było w promocji, kupujemy 2 za 3 itp.). Takie oszczędności często bywają pozorne. Dlatego na zakupy najlepiej chodzić z listą.
Dobra lista zakupów to podstawa z kilku powodów (zobacz jak wygląda nasza przykładowa lista zakupowa – zakładka „pobierz listę zakupów”). Po pierwsze zakupy zajmują wtedy zdecydowanie mniej czasu (nie snujemy się po alejkach sklepowych), po drugie wydajemy mniej (z listą łatwiej pohamować żądzę kupowania, nie kupujemy niepotrzebnych rzeczy itd.). Dzięki liście zakupów unikniecie też sytuacji, kiedy już podczas gotowania okazuje się, że zabrakło Wam istotnego składnika, po który często udajemy się do najbliższego, nie koniecznie najtańszego sklepu. Robienie zaplanowanych zakupów z listą i kiedy nie jesteśmy głodni – to pierwszy krok do dobrego gospodarowania budżetem żywieniowym, oszczędzania pieniędzy i niemarnowania jedzenia.
Krok 4. Zrezygnuj z gotowców
Gotowe półprodukty ze sklepu są pełne sztucznych składników, a do tego bardzo, ale to bardzo drogie – w porównaniu z odpowiednikami zrobionymi w domu. Cztery placki gotowej tortilli kosztują aż 6-7 zł (polecamy Wam ten przepis na domowe tortille), podczas gdy taka sama liczba domowych to wydatek rzędu 1 zł? Nawet jeśli uwzględnimy koszt energii na upieczenie placków (to kwestia kilku minut pieczenia na patelni) to i tak kupując je, przepłacamy kilkukrotnie. Jeśli argument finansowy Was nie przekonuje, spójrzcie na skład placków… Te ze sklepu będą pełne sztucznych składników. Podobnie jest z innymi produktami. Litr domowego, naturalnego sosu pomidorowego kosztuje około 7 zł (przepis znajdziecie tutaj). Porównaliśmy go z dwoma sosami z marketu. Tańszy z nich, był droższy od sosu domowego o ponad 2 zł (kosztował 9,69 zł za litr – ale zawierał składniki, których wolelibyśmy nie jeść, m.in.: syrop glukozowo-fruktozowy, skrobię kukurydzianą modyfikowaną oraz substancję zagęszczającą – gumę guar i regulator kwasowości). Droższy zawierał naturalne składniki, ale litr kosztował aż 20,50 zł, czyli prawie trzykrotnie więcej niż sos domowy. Ten ostatni wygrywał również ze sklepowymi pod względem smaku.
Krok 5. Planuj posiłki
Zaplanowanie posiłków na cały tydzień i ich ugotowanie to spore wyzwanie. Dlatego na początek postarajcie się zrobić jedno bazowe danie – na przykład na niedzielny obiad. A potem wykorzystać do cna to co z niego zostanie (zobaczcie jak my planujemy tygodniowe menu). Dzięki temu nagle okaże się, że niewielkim kosztem uzyskacie jeszcze dwa solidne i smaczne obiady. Na przykład na niedzielny obiad możecie zjeść pieczonego kurczaka. Na szkielecie z niego można np. zrobić pyszny, aromatyczny rosół orientalny (wystarczy cebula, czosnek, trochę przypraw i makaron), kawałki mięsa z niedojedzonej kury mogą z kolei wylądować w tortilli, albo na pizzy, stać się wartościowym dodatkiem do makaronu stir fry, farszu do pierogów lub ravioli. Wołowina z zupy może być podstawą do pysznego mięsno-krewetkowego farszu w azjatyckich pierożkach, a gotowane warzywa bazą sosu w zapiekance pasterskiej (zamiast nudnej sałatki jarzynowej).
Krok 6. Zacznij mrozić
Mrożenie domowych obiadów to najlepszy sposób by zdrowo jeść i jak najmniej czasu spędzać w kuchni. Do zamrażalnika trafić może niemal wszytko, a po wyciągnięciu będzie smakowało równie dobrze, jak zaraz po ugotowaniu. Oczywiście pod warunkiem, że jedzenie dobrze zamrozimy i rozmrozimy. Jeśli nie wiecie jak mrozić – polecamy nasz poradnik – Jak mrozić jedzenie. Z nim na pewno będzie Wam łatwiej.
Krok 7. Ogranicz jedzenie w restauracjach
Gdy już zaczniecie planować posiłki, nie będzie miejsca na codzienne lunche w knajpach i obiady na wynos. Zastąpią je o wiele zdrowsze i tańsze domowe obiady. Tym samym oszczędności (i to duże) przyjdą same. Jeśli lubicie odwiedzać restauracje – nic straconego. Zaoszczędzone pieniądze możecie przeznaczyć na wypad do naprawdę dobrego lokalu raz na jakiś czas.